wtorek, 22 grudnia 2015

Rozdział 8 - Kolejna ofiara

Od Autorki: Nie jestem autorką Five Nights at Freedy's, tylko jestem autorką tej fanowskiej historii. Następnego rozdziału wypatrujcie 26/27. :) Miłego czytania!
~Kalafior! 
______________

Mijały dni, a pizzeria miała co raz większe straty z powodu zamknięcia. Sam nie wiedziałem co mam robić, po ostatnich wydarzeniach byłem bardzo zdezorientowany. W moim mini śledztwie pojawiła się nowa rzecz: włamywacz. Za każdym razem jak o tym myślę to nasuwają się nowe pytania. Dlaczego on tam był? Chciał nas tylko okraść czy zatrzeć za sobą ślady? Nie wiem ... Nie powinienem już nachodzić Mike'a, ale przecież jeżeli tego nie zrobię to niczego się nie dowiem, tak naprawdę to tylko on mnie rozumie i wie o czym mówię... W tym czasie rozległo się pukanie do drzwi, poszedłem otworzyć, bo co mogłem zrobić? Moim oczom ukazała się Klara. Włosy miała spięte w wysoki kucyk, a na sobie miała białą bluzkę wsadzoną w jasno różową spódniczkę. 
- Oh cześć Klara!
- Cześć-powiedziała z uśmiechem na powitanie- Dawno cię nie widziałam, więc wpadłam!
- Ja nie posprzątałem... Nie spodziewałem się gości...
- Nie szkodzi ubieraj się i idziemy na miasto!- powiedziała z takim uśmiechem, że aż trudno było mi jej odmówić. Jest po prostu urocza i ma coś w sobie co sprawia, że mogę jej ufać. Tak myślałem do tej pory ... 
Szliśmy razem przez miasto rozmawiając o wszystkim i o niczym tak naprawdę. Czułem, że mogłem z nią porozmawiać o wszystkim, rozmowa z nią była bardzo przyjemna. 
- Mam pomysł!- wykrzyknęła radośnie, składając ręce jak do modlitwy
- Jaki?- odpowiedziałem
- Chodźmy do tej nowej kawiarni. Jest niedaleko! 
Przyszliśmy i zajęliśmy sobie bardzo fajne miejsce przy oknie. Wystrój był w kolorze jasno różowym. Stoliki były ustawione w rzędzie od okna do lady, przy której również zostały ustawione krzesła. Kawiarnia nie była duża, ale przytulna. Po dłuższej chwili picia herbaty i rozmawiania nastąpiła cisza, ale jedna rzecz nie dawała mi spokoju, musiałem wiedzieć!
-Słuchaj...-zacząłem spokojnie, patrząc w stolik.- Co sądzisz o tym całym Vincent'cie?
Jej oczy rozszerzyły się jakby w panice, ale kiedy przełknęła ślinę uspokoiła się. 
-Cóż...-spojrzała do góry żeby móc dobrać słowa.- Vincent jest bardzo specyficzny.
-Myślę, że to on ostatnio wkradł się do pizzerii.- Klara na moje słowa oderwała wzrok od sufitu i spojrzała na mnie podejrzliwie.
-Dlaczego miał by to robić? 
-Może żeby zatrzeć ślady morderstw.-nie odrywałem wzroku od oczu Klary, była bardzo skupiona na tym co mówię i widać było to, że moje słowa ją rozdrażniły.- Myślę, że ma coś wspólnego z mordercą sprzed lat. 
-To nie możliwe.-powiedziała stanowczo.- Gdyby tak rzeczywiście pracował z mordercą to dał by mu klucze do pizzerii, które mają tylko ci co pracują na nocne zmiany. Nie zapominaj też, że miał zmianę po tobie, więc nie miałby po co się narażać i poczekał by z wytarciem śladów. 
Muszę przyznać zadziwiła mnie tym.
-Chyba, że zostawił tam coś na tyle ważnego, że musiał to bezzwłocznie zabrać. Coś co by doprowadziło policję do mordercy. 
-Policja pracuje tam cały dzień, więc już znaleźli by haczyk na mordercę lub włamywacza. 
Cholera! Zmiażdżyła moje argumenty!Nagle zacząłem mieć wrażenie, że rozmawiam z zupełnie inną osobą. Z słodkiej i tryskającej życiem dziewczyny zrobiła się podejrzliwa dziewucha! Wciąż mnie obserwowała jakby czekała na mój następny ruch. 
-Przepraszam, ale muszę już iść.- Zostawiła pieniądze na stoliku i wyszła. Co ona czuje do Vincenta, że go tak natarczywie broni, albo co gorsza czy ona ma coś wspólnego z mordercą? To właściwie nie jest takie nie możliwe, ponieważ ona nie ma kluczy do pizzeri, więc musiała się tam wkraść, a to by oznaczało, że Vincent nie jest w nic zamieszany, ponieważ by otworzył jej drzwi. Myślę, że moja logika wydaję się zrozumiała, czyż nie? 
Nie mogłem tak siedzieć jak wryty w kawiarni sam, więc postanowiłem, że udam się do kogoś kto mi doradzi- do Mike'a. Było około godziny szesnastej kiedy wchodziłem na ulicę, na której on mieszka. Przed niektórymi domami bawiły się dzieci. Nie musiałem zapamiętywać numeru domu, ponieważ jego dom się wyróżniał, wyglądał jak opuszczony, pełno śmieci w ogrodzie, zapuszczony trawnik. Poszedłem do drzwi i zapukałem lekko, drzwi otworzył mi Mike.
-Oh, to znowu ty ...- powiedział, wiedziałem, że nie mogę zrezygnować, nie teraz. 
-Tak, dzień dobry-powiedziałem-Muszę się pana doradzić, wie pan w jakiej sprawie ...
-Tak, proszę wejdź.- odparł i gestem ręki zaprosił mnie do środka. Wewnątrz domu wyglądało jak wcześniej. Usiadłem na kanapie przed telewizorem. Mike podał mi herbatę i siadł obok mnie.-Mów o co chodzi.
-Cóż, więc rozmawiałem dziś z Klarą i powiedziałem jej o moich podejrzeniach wobec takiego Vincenta z pracy, ona zareagowała bardzo nerwowo i od razu starała się mnie zbić z tropu.
-Po pierwsze. Nie mów nikomu o swoim nielegalnym śledztwie bo pójdziesz siedzieć. Po drugie nie pomyślałeś, że to ona może być w to zamieszana?
-Tak, ale tylko przez chwilę... Chociaż tylko nocni stróże dostają klucze, a kilka dni temu kiedy miałem wieczorówkę ktoś się włamał!-mówiłem jak oświecony-Z początku myślałem, że to Vincent, ale on ma klucze.
-Widzisz.-powiedział z triumfem-Gdyby Vincent z nią działam to by podczas jego służby ją wpuścił. 
-Racja! Czyli to znaczy, że Vincent jest nie winny!
Nasza rozmowa przemieniła się z rozmawiania o morderstwach do rozmawiania o wszystkim i o niczym. 
-Chcesz obejrzeć mecz?- zapytał się przyjaźnie Mike- zaczyna się za piętnaście minut.
-Chętnie! Miałem go obejrzeć u siebie, ale obejrzeć go z kimś będzie lepiej. 
Mike włączył telewizor. Mike mimo tego co przeżył w życiu jest bardzo fajnym gościem! Bardzo dobrze się z nim dogaduję. Mecz jaki mieliśmy obejrzeć poprzedzały wiadomości, moją uwagę przyciągnęły słowa "Freedy Fazbearts Pizza", odwróciłem się do telewizora aby posłuchać czegoś więcej. "Doszło do kolejnego zabójstwa w tym tygodniu. W pobliżu znanej pizzerii Freedy Fazbearts znaleziono posiekane części kobiety." w tle były zdjęcia, zachciało mi się wymiotować. "Kobieta ta to pracownica ów restauracji." tylko nie ... "Klara Brown, 23 lata." Klara ... Do moich oczu napłynęły łzy. Nie wiem co może być dla mnie gorszę to, że nie pożegnałem się z nią czy ... Jakie "pożegnałem"? Przecież nikt nie mógł tego przewidzieć. Rozstałem się z nią jako wróg, a nie przyjaciel i to mnie załamuje ... Ale jedno teraz wiem na pewno ....
Nie pozwolę nikomu więcej umrzeć....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz