sobota, 26 grudnia 2015

Rozdział 9 - Noc numer 4

Od Autorki: UWAGA! Ten rozdział zawiera brutalne opisy (trochę gore). Bo nie ma to jak słuchać muzyczki z Kingdom Hearts i pisać takie rzeczy... Przypominam Five Nights at Freedy należy do Scotta Cawthona ja jestem tylko autorką tej fanowskiej opowieści. Miłego czytania!
 ~Kalafior!
_________________________

Dni biegły szybko po pogrzebie Klary. Właściwie nie mogę nazwać tego pogrzebem, ponieważ pochowane zostały tylko te części ciała, które odnaleziono. Właściciele pizzerii zarzucali policji, że przez nich nie mogą prowadzić dalej biznesu bo policja nie umie znaleźć mordercy. Policja zaś wypierała się, że nie mogą nic zrobić.
Właściciele wkurzyli się i kupili inny budynek dwie ulice dalej od dotychczasowego budynku. Założyciele twierdzili, że winą mordercy jest brak dochodów. Nowy budynek był o wiele większy, miał dwa nowe pokoje, w jednym z nich postawiono Ballon Boy'a. Nie miał on wcześniej stałego miejsca, był przenoszony po różnych salach. Obiło mi się też o uszy pewnego czasu, że autorzy planują stworzyć nowego animatronika, ale ten cały czasz się psuje. Nie wiem jaki to miał być robot, ale nie miałem dobrych przeczuć. Wystawiony na światło dzienne miał być w dniu ponownego otwarcia. 
Na ponowne wielkie otwarcie mnie nie zaproszono, ponieważ miałem przyjść tego dnia na nockę. Oczywiście ta zmiana miejsca znacznie utrudni mi dostęp do jakichkolwiek informacji przydatnych do mojego śledztwa. Co do moich odkryć z przed paru nastu dni zrezygnowałem i nie powiedziałem o nich policji. Pewnie zastanawiacie się dlaczego? Przecież by prawdopodobnie już złapano przestępce. Otóż nie miałem jakiś znaczących dowodów przeciwko Vincentowi czy Klarze, a nie chciałem z Vincenta zrobić sobie nowego wroga ani nie chciałem walczyć z rodziną świętej pamięci Klary, postanowiłem czekać.
Był już wieczór, a ja spałem przez prawie dwie godziny, nie mogłem spać, męczyły mnie okropne koszmary. Śniło mi się, że szedłem przez długi, ciemny korytarz bez okien. Tapety były szare w stylu wiktoriańskim, w niektórych miejscach odpadały od ścian, wszędzie były pajęczyny i wywrócone krzesła inwalidzkie. Rodem z horroru, co nie? Szedłem w ciemności, w pewnym momencie przede mną leżały szczątki ciała Klary-dźwignęło mi się. Kiedy minąłem plamę krwi z pływającymi po niej szczątkami zobaczyłem światło od samochodu. Długo nie zajęło mi zorientowanie się, że jedzie na mnie rozpędzony samochód, zacząłem więc uciekać jak najszybciej, w długim prostym korytarzu znalazł się zakręt, szybko skręciłem, na szczęście auto nie zdążyło. Uderzyło w ścianę, cała przednia szyba się zbiła, była w kawałkach, a przez nią wyleciało ciało mojego brata. To było okrutne nim się obejrzałem stał przede mną, nie wyglądał jak zawsze, nie miał prawej ręki oderwanej do łokcia, szyję miał w pół odciętą, więc jego głowa była przechylona w lewo, utykał też na lewą nogę bo jego stopa była wykręcona do środka. Zacząłem się powoli cofać do tyłu, a on szedł na mnie. Nagle na coś natrafiłem, to była Klara. Stała za mną bez obu rąk, z dziurą na wylot, w której zwisały jej jelita, miała wygoloną prawą część głowy i miała tylko połowę prawego ucha. W jej głowie była dziura prawdopodobnie po jakimś ciężkim narzędziu. Zacząłem się powoli cofać pod ścianę, gdy naglę za moją nogę coś mnie złapało. To była jego narzeczona Rose, która była z nim w samochodzie podczas wypadku. Jej kręcone, do ramion, brązowe włosy teraz spływały jej własną krwią. Nie miała ciała od pasa w dół, czołgała się. U ręki kilku palców i jednego oka. Usłyszałem ryk małego dziecka, dobiegającego od strony samochodu, spojrzałem tam, ale nikogo tam nie było tylko mały leżący płód na masce auta. Czy możliwe, że Rose była w ciąży? Możliwe mój brat chwalił mi się jak to razem współżyją, wtedy byli jeszcze tylko parą. Za zwyczaj to ja nie chciałem tego słuchać i gdy tylko zaczynał temat ja kazałem mu go skończyć. Wracając, naglę ujrzałem oślepiające światło i gdy tylko otworzyłem oczy znalazłem się na łące obok wielkiego zielonego dębu, niebo było jasno niebieskie z kilkoma śnieżno-białymi obłoczkami. "Sam!" zawołał głos za mną, obróciłem się i ujrzałem mojego brata ubranego w zwykłe jasno niebieskie dżinsy i białą bluzkę, a obok niego stała Rose w białej sukience i z wielkim białym kapeluszem na głowie. W jednej ręce trzymała dziecko, a drugą machała do mnie. Zacząłem do nich biec, ale się obudziłem. Nie rozumiem, dlaczego nie było tam Klary? Może to symbolizowało niebo? Tylko dlaczego nie było tam Klary? 
Chciałem posiedzieć i po dumać trochę nad tym jednak musiałem iść do tej cholernej pracy! No cóż musiałem z czegoś żyć, lecz świadomość, że moi znajomi z pracy są mordowani mnie przytłacza ... Może ja będę następny? I jestem pewien iż nie tylko ja mam takie myśli inni pracownicy. Niby mówi się trudno, jednakże jak mam reagować kiedy wiem, że mogę umrzeć? Postanowiłem więc wziąć nóż ze sobą. Nie za dobrze się czułem idąc z nożem w plecaku przez miasto, jakby złapała mnie policja miał bym nie mały problem, od razu wzięliby mnie za tego seryjnego mordercę. Wiem też, że powinienem przejść na luzie, aby swoim stresem nie zwracać na siebie uwagi.
Kiedy wreszcie dotarłem na miejsce udałem się do biura, wyglądało tak samo jak poprzednie ... Usiadłem sobie wygodnie w krześle żeby wysłuchać spokojnie instrukcji na dzisiejszą noc. Ale nagle włączyło się nagranie z trzeciej nocy, musiałem być tak zabiegany, że aż go nie wysłuchałem ... "Uh,Hallo hallo? Widzisz? Mówiłem, że nie będziesz miał żadnych problemów! Czy...Uh.. Czy Foxy pojawił się na korytarzu? Prawdopodobnie nie. Byłem po prostu ciekawy." ciekawy? "Tak jak wspomniałem, on zawsze był moim ulubieńcem. Próbowali przerobić Foxy'ego, wiedziałeś? Uh, myśleli, że pierwszy jest za straszny, więc postanowili go przeprojektować by był bardziej przyjazny dla dzieciaków i umieścili go w Dziecięcej Grocie by zostawić rozrywkę dla brzdąców,łapiesz? Ale dzieciaki pewnego dnia nie mogły trzymać rąk przy sobie. Personel dosłownie musiał wspólnie przestawić Foxy'ego po każdej usterce. Więc po prostu zdecydowali żeby przestać próbować i traktować go jak niektórzy 'rozbierzmy go na części i poskładajmy od nowa. Teraz jest tylko kupą części. Wydaje mi się, że pracownicy mówią do niego 'Mangle' Uh...Oh,hej, zanim pójdę, chciał bym cię uspokoić co to wszystkich plotek, na pewno już jakieś słyszałeś. Te lokalne historie pojawiają się i znikają, ale rzadko coś sensownego mówią. Mogę cię osobiście zapewnić, że to co się dzieje na zewnątrz nie ma nic wspólnego z tą placówką. To wszystko to tylko plotki i spekulacje. Ludzie specjalnie próbują zarabiać pieniądze. Wiesz,uh, nasz ochroniarz za dnia nie zauważył nic dziwnego, a patrolował budynek aż do zamknięcia. Ok, cóż niech ci się powiedzie i do usłyszenia jutro." Hmmm. Czyli właściciele od dawna pracują nad tym nowym projektem. Ten Mangle, trochę dziwnie się wymawia, ale skoro ciągle się psuje bo jest tylko pozbieranymi częściami to jak udało im się złożyć go do kupy? Może jakiś super klej? Cokolwiek by to było to nie jest nic dobrego. Niby powinienem się cieszyć bo nie ma Foxy'ego, ale nie wiem jak groźny jest Mangle. Wiem tylko, że dziś jest jego nowy dzień w "pracy", jak mogę to tak nazwać. Chciałbym wierzyć, że te wszystkie historie to tylko wymysły, jednak po mojej osobistej rozmowie z duchem ... Zaraz, Zaraz, gdzie jest duch?! Może została w tamtym budynku ... "Cholera pozytywka!" - mruknąłem pod nosem i szybko ją nakręciłem, chwila i bym miał kolejnego "przyjaciela" na głowie. Nie mogłem się wtedy za bardzo przejmować innymi robotami, ponieważ musiałem wysłuchać nagrania na dziś. "Hallo? Hallo? Uh, siemasz, niezła robota! Mówiłem ci, że wytrzymasz! Ok, więc uh, ostatnio zdarzyło się tu coś w rodzaju dochodzenia. Uh, więc postanowiliśmy zamknąć na kilka dni... Nie wiem. Więc chciałem podkreślić to żebyś uważał na siebie. Uh, każde Fazbear'owe przyjęcie zaprzecza jakiemuś rzekomemu wykroczeniu. Takie rzeczy się czasem zdarzają. Um... To wszystko wyjaśni się w kilka dni. Po prostu miej na wszystko oko, a ja będę cię informować. I jeszcze jedna informacja: próbuj unikać kontaktu wzrokowego z każdym z animatroników tej nocy, jeżeli tylko możesz. Ktoś musiał majstrować przy ich rozpoznawaniu twarzy, jednak nie jesteśmy do końca pewni. Ich zachowanie było bardzo dziwne, wręcz agresywne co do pracowników. W stosunku do dzieci są okej, ale kiedy zobaczą kogoś dorosłego tylko się wpatrują. Uh... W każdym razie trzymaj się, to szybko minie. Dobranoc!" A to nowość tym razem powiedział mi coś przydatnego,mam unikać kontaktu wzrokowego z robotami! Łatwe! Jassne, to tylko tak ławo brzmi. Noc się zapowiadała spoko. Toy Chica próbowała się do mnie kilka razy dostać, ale chyba się mną znudziła i sobie poszła. Kolejnym problemem był Toy Bonnie, snuł się powoli przez korytarz prosto do mojego biura, ja zaś musiałem uważać żeby marionetka nie wyskoczyła. Wszystko zdawało się być pięknie, ale nagle przede mną stanął stary Freedy szybko nasunąłem na siebie maskę i poszedł sobie. Była już 5 a.m. wszystko zdawało się iść jak po maśle, jednakże ... Jednakże moim oczom ukazał się nowy animatronik-Mangle. Był to biały lis z różową kokardką na szyi. Miał, a raczej miała drugą głowę, którą była kamera. Trochę przerażające, czyż nie? Kiedy się pojawiła było słychać okropny szum, byłem bardziej zajęty zakrywaniem sobie uszu niż zakładaniem maski, więc nie zauważyłem momentu kiedy wypełzła wprost na mnie! 

Tym razem nie miałem żadnych wizji. Obudziłem się w fotelu, była godzina 8 rano, czyli trzy godziny od mojej po przedniej porażce... Cholera dlaczego za każdym razem kiedy jestem tak blisko celu, muszę się znowu od niego oddalić?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz